Sauny i baseny w Poznaniu

<<POWRÓT

 
Aquapark "Octopus" Suchy Las Link do Google MAPS

 

Miało być tak pięknie o czym pisałem już wcześniej w informacjach o budowie obiektu "Octopus", a w Teleskopie (TVP3) można odczytać raczej pozytywny przekaz w reportażu o jego otwarciu, który został wyemitowany w dniu 13 grudnia 2008 o 18:24.



 

Postanowiliśmy więc sprawdzić, czy w rzeczy samej warto jest tam się pojawiać, oraz czy basen ten stanie się atrakcją Wielkopolski.
Niestety wcale tak nie jest, co postaramy się udowodnić poniżej.

 

Już z oddali jawi nam się Octopus jako nowoczesny i atrakcyjny budynek,

 

 

Aquapark "Octopus" Suchy Las" - Budowa nocą

 

Jego atrakcyjna iluminacja zachęca do wejście, gdyż bezsprzecznie widzimy, że dołożono tu sporej staranności, tak w zakresie modernistycznego projektu jak i w wykończeniu.

 

 

 

Tak więc zachęceni wchodzimy do środka, gdzie wita nas surowość i klimat wskazujący na pośpiech przy wykończeniu wnętrz. Przecież z harmonogramu prac wiemy, że Octopus miał czas na to aby wyposażyć wnętrza w drobiazgi umilające pobyt i cieszące oko. Nic bardziej mylnego. Tak w holu jak i na całym basenie czeka nas asceza dodatków czyli brak przysłowiowej "kobiecej ręki" w stylizacji obiektów i poszczególnych jego pomieszczeń. Tu należy jednak liczyć, że z czasem pojawią się rośliny i inne miłe dla oka przedmioty, gdy tylko zarządca zwróci uwagę jak ważne jest to dla samopoczucia odwiedzających Octopusa.

 

Kasa - jest znanym już z innych basenów rozwiązaniem - przy wejściu odbieramy kluczyk do szafki z wbudowanym mikroczipem, który będzie nam potrzebny do korzystania z bramek wejściowych tak na basen jak i do strefy saun. Przy wyjściu zaś z mikroczipu sczytywany jest czas pobytu i uiszczamy opłatę.
Panie w kasie choć niezwykle miłe zdradzają tremę i brak dobrego przeszkolenia. Czyżby i na to zabrakło czasu? Mimo tego że bardzo starały się być pomocne, zarząd nie zadbał nawet o dostarczenie im listy pracowników odpowiedzialnych co utrudniło mi późniejszą wymianę opinii na temat obiektu.

Poza miłymi Paniami w recepcji powitał nas cennik:

BASEN w tygodniu 6:00-17:00
Normalny 11zł + 0,18zł za każdą następną minutę po pierwszej godzinie
Ulgowy 8zł + 0,13zł

 

BASEN w tygodniu 17:00-22:00
Normalny 14zł + 0,23zł za każdą następną minutę po pierwszej godzinie
Ulgowy 9zł + 0,15zł

 

BASEN w weekend 6:00-22:00

Normalny 14zł + 0,23zł za każdą następną minutę po pierwszej godzinie
Ulgowy 9zł + 0,15zł

 

SAUNA

5zł + 0,34zł za każdą następną minutę po pierwszych 15 minutach
 


Jeśli planujemy dwugodzinną wizytę w saunie cena na osobę kształtuje się następująco:

wstęp na basen 14zł + 5zł za 15 minut sauny + 105minut x 0,34zł = 35,70zł, czyli razem 54,70zł a więc 109,40zł za dwie osoby!

Co ciekawe jak łatwo obliczyć pierwsze 15 minut kosztuje 5zł a kolejne 5,10zł, czy to znaczy, że dyrekcja obiektu nie lubi osób spędzających więcej niż 15minut?


DYREKCJA NIE LUBI PRAWDZIWYCH SAUNOWICZÓW ale o tym później...

Wkrótce sauna ma być oddzielona od części basenowej - tak więc będzie można do niej wejść bez konieczności wchodzenia na basen, choć nadal pozostanie taka możliwość.

Mimo zaporowej ceny - a planowaliśmy pełną sesję dwugodzinną postanowiliśmy zaszaleć i skorzystać z saunowej oferty.

Otrzymaliśmy więc "zegareczki" zamieniliśmy obuwie na klapki , gdyż obowiązuje strefa bez obuwia i ruszyliśmy do szatni. Te podzielone są klasycznie na damską i męską oraz są raczej małe. Jakby nie przewidziano dużej frekwencji na basenie. Szafki są jednak spore, mieszczą dużą torbę "saunową" buty, komplet ciuchów i nawet kurtkę motocyklową. Choć przy wejściu jest szatnia na kurtki - nie zdecydowaliśmy się na ich zostawienie ze względu na jej SAMOOBSŁUGOWOŚĆ! i choć niechętnie, mógłbym zamienić swoją katanę na jakieś dłuższe futro z norek - radzimy więc zabrać kurtki i zamknąć je w szafce.

 

 

Po rozebraniu się wchodzimy do natrysków wraz z toaletą. Niestety WC umieszczone jest zaraz przy wejściu na basen, a nie za natryskami stąd jak widać architekt nie zachęca do korzystania z natrysku po skorzystaniu z toalety.

No i wchodzimy na basen i tu zaskoczenie...

Pomimo iż jest to nowoczesny obiekt, poza stropem nie znajdziemy tu nawet nutki nowoczesnej stylizacji - jest ERGONOMICZNIE, SUCHO i BEZPŁCIOWO! Zupełnie nie przyłożono uwagi do uatrakcyjnienia basenu - zwykła przestrzeń z BOKSAMI.

Mamy tu:
BOKS z basenem pływackim od 1,3 do 1,8m
BOKS z leżankami bombelkowymi
BOKSY w formie pół jacuzzi
mały BOKS z basenem rekreacyjnym
BOKS z króciutką podwójną zjeżdżalnią równoległą

oraz jacuzzi z dyszami oddalonymi od siebie na tyle by siedząc od siebie o 2 metry nie dało się wymienić ani słowa. Na szczęście bąble są na tyle nieintensywne, że skóra nam się od kości nie oderwie, ani nie poczujemy zalet wodnego masażu...

 

 

 

 

 

Są też niewymyślne kaskady i chyba największa atrakcja, po której spodziewałem się największych wrażeń. Dwie zjeżdżalnie rurowe, niższa i wyższa. Dostaliśmy się na górę, aby śmignąć najpierw z wyższej. Przygotowałem się do zjazdu skoczyłem i...
po metrze zatrzymałem się w miejscu! Po kilku próbach i serii przekleństw zszedłem rurą na dół stylem kombinowanym - trochę na kolanach, trochę na wioślarza, trochę w kucki...

Jest to więc rekordowa w skali europy zjeżdżalnie - czas zjazdu - około 2 minut!

Z nadzieją zaryzykowaliśmy wrażenie pędu na niższej rurze - niebieskiej, okazało się jednak, że inny kolor tworzywa nie zmienia jego trakcji, tak więc i tu wyczołgałem się do niecki hamującej metodą żabich skoków...

 

 

Przyszła pora na część saunową...

Po krótkim błądzeniu zimnymi korytarzami (brak dobrego oznakowania) trafiliśmy na pracownika technicznego, który zdradził nam tę tajemnicę jak wejść do sauny. Przed wejściem kontuar, ale brak pracownika i jak się wkrótce okazało - CAŁKOWITY BRAK DOZORU W CZĘŚCI SAUNOWEJ.

Bramka na czipy ma za zadanie wystartować czas saunowy - UWAGA mimo jej nowości może się zdarzyć, że czip nie zadziała i trzeba będzie biegać DO KAS w kąpielówkach, aby nam przełączyli liczniki, na szczęście jak widać na zdjęciu pod tą rurą można przejść bez większego problemu, co jak zasygnalizowały kasjerki jest dość częstą metodą CWANIACZKÓW, na tanie saunowanie.

 

 

Przy wejściu wita nas regulamin - warto kliknąć w zdjęcie a powiększy się jego treść:

 

 

Chciałbym osobiście poznać osobę, która napisała ten DOKUMENT! Bo już od pierwszego punktu włos mi zdębiał!

Skoro - Pkt.1 "Z sauny mogą korzystać wyłącznie osoby zdrowe" a w punkcie 16 przeczytamy że: "Z sauny winny korzystać osoby: z chorobami gośćcowymi, stawów"

Z regulaminu też nie dowiemy się o konieczności nagiego saunowania - za to dowiemy się, że obowiązkowe jest posiadanie KOSTIUMU BAWEŁNIANEGO, gdyż co ciekawe - tekstylny może się ZNISZCZYĆ.

Dowiemy się też z niego, że do kąpieli w saunie potrzebne nam są klapki! A nie znajdziemy informacji, że klapki pozostawiamy przed jej wejściem!

Dlatego też - zgodnie z regulaminem 90% saunujących wchodzi tak do sauny fińskiej jak i parowej właśnie w KLAPKACH.

Co prawda dowiemy się, że kremowanie ciała powoduje zmniejszenie powierzchni schładzania siała podczas zabiegu - nie dowiemy się jednak, że również kostium kąpielowy powoduje skuteczną blokadę schładzania, co może być bardzo ryzykowne.
 

Niezwykle zaskakującym jest zapis regulaminu o tym że z sauny mogą korzystać wyłącznie osoby pełnoletnie!
A to znaczy, że żadna z naszych naturystycznych rodzin nie będzie zainteresowana przyjazdem tutaj z dzieciakami, które jako zahartowane w saunowych kąpielach, nie przyjmą wiadomości, że nie wejdą bo taki jest regulamin i basta.

Tak więc drogie rodziny - SAUNA W OCTOPUSIE NIE DLA WASZYCH DZIECI!

 

Na szczęście jest też instrukcja obrazkowa, która wskazuje na nagość. Czy precyzyjna i czytelna, pozostawiam to Waszej ocenie:

 

 

Poczytaliśmy regulamin, pośmialiśmy się - teraz pora na wrażenia z samej części saunowej. Pierwsze wrażenie - pokoju "relaksacyjnego" hmmm...
Sklep mięsny z leżankami dla oczekujących na swoją kolejkę. Zbyt cicha muzyka, brak roślinek i brak czegokolwiek co uprzyjemniałoby relaks. Polecamy więc zabrać ze sobą zielone ręczniki - patrząc na ich barwę (koloroterapia) możemy obniżyć poziom stresu, podniesionego w ciągu dnia. Co prawda przed wejściem do strefy saunowej powstały już osobne pomieszczenia szatni nie są one jednak obecnie dostępne, tak więc zaczyna wnerwiać brak wielu przydatnych drobiazgów. Takim drobiazgiem będzie również zegar, którego brak skutecznie uniemożliwia kontrolę czasu pobytu w strefie a tym samym zaplanowanie kosztów tego pobytu.

Nie znajdziemy tu bowiem, ani szafek, ani półek czy nawet wieszaków na kostium, ani półek na okulary. Nie ma też wieszaków na ręczniki czy do nich suszarek. Pod prysznicami brakuje też zasobników z mydłem, czy dozowników na płyn dezynfekujący o te detale musimy więc zadbać sami.

Pierwsze co rzuca nam się też w oczy to brak studni lodowej, jacuzzi, o nieckach z wodą do stóp już nawet nie wspominam. Jest więc jasne, że aby wymoczyć ciało musimy jednak skorzystać z oferty basenowej - dopłacając magiczne 11-14zł.

 

 

Do dyspozycji oddano nam dwie sauny - Fińską i parową.

Sauna parowa choć przyjemna - niestety za chłodna - częstotliwość pracy agregatu z wylotem nie w kolumnie a w suficie jest zbyt mała, a tym samym musimy się naczekać na zbawienne wrażenie gorąca. W saunie tej znajdziemy poza 8 miejscami siedzącymi również PRYSZNIC do spłukiwania miejsc siedzących - jak się okazało jeden z panów pokazał nam też inne zastosowanie tego urządzenia - można bowiem w trakcie pobytu w saunie spłukać owym prysznicem również ciało! O ZGROZO - prysznic nie ma regulacji temperatury - o wypadek więc niezwykle łatwo - a wystarczy zamiast główki prysznicowej zamontować zwykły wąż i nikt nie wpadnie by brać pod nim prysznic!

Sauna Fińska - niby gorąca - na termometrze przy suficie mamy 90 stopni a Pan Techniczny zapewniał mnie, że nastawa pieca jest na 105 stopni... Nic bardziej mylnego - osoby doświadczone w saunowaniu poczują się się tu jak w infrze a ciało poci się nam dopiero po upływie 15 minut i to pod warunkiem, że nikt w tym czasie nie otwierał drzwi... W temacie drzwi - tak do fińskiej jak i do parowej trzeba się z nimi nieźle zmagać używając do zamykania i otwierania technik łączonych - siłowych niestety trudnych do wykonania przedstawicielkom płci piękniejszej.

Piec jest zabudowany, z lejkiem do polewania - wiadro w komplecie - niestety lejek uniemożliwia kładzenie na piecu lodu - pozostaje więc wyłącznie woda.
Sauna jest jednak przestronna (jak na Poznań) cztery miejsca leżące, do tego dzwonek alarmowy, który widziałem po raz pierwszy - dla mnie świetny pomysł.
Przez półtorej godziny nie spotkaliśmy, żadnego prawidłowo (czyt. nago) saunującego. Nie było też żadnej osoby saunującej w kostiumie bawełnianym, za to obowiązkowe klapki brak ręcznika, lycra w przypadku pań wyłącznie jednoczęściowa, mokre ciało! Rekordem był pewien tajemniczy Pan, który miał przyczepiony do modnych lycrowych kąpielówek metalizowany gwizdek - wskazujący na pełnioną lokalnie funkcję...
Dopiero pod koniec naszej wizyty pojawili się Panowie, którzy wiedzieli jak należy saunować, (pierwszego z wrażenia powitałem serdecznym uściskiem dłoni) lub tacy, którzy widząc Nas bez strojów postanowili się jednak dostosować.
Pierwsze 90 minut spędziliśmy jednak wyłącznie w towarzystwie "biegaczy saunowych". Pomimo tego jednak, że większość stanowili mężczyźni zachowywali się wręcz wzorowo, żaden z nich nie był krępujący - właściwie to oni czuli się skrępowani w Naszym towarzystwie - a może nie wgapiali się w nagą niewiastę wyłącznie ze względu na towarzystwo takiego "mięśniaka" jak ja :-).
Niezależnie od przyczyn czuliśmy się nieskrępowani saunując po naszemu w towarzystwie osób bez saunowch zasad... Niestety działania szkoleniowo dydaktyczne zaprzestałem już po 30 minutach gdyż duży przepływ biegaczy zmęczył mnie, a słowa "wchodzimy bez klapek", "siedzimy na ręczniku" oraz "a nie zdrowiej bez tekstyliów?" stały się wręcz mantrą.

Najbardziej ubawiły Nas słowa pewnej pani w czarnym, pięknym, jednoczęściowym "kombinezonie", która w odpowiedzi na tajemnicze słowa swojego męża rzuciła:
"To co, że są sami faceci" po czym spojrzała na mnie, ja rzuciłem (mając na myśli konwalię), że panie też są... a ta pani spoglądając na nią dodała "i to nawet nagie..."
 

 

 

Znajdziemy tu też przestronny prysznic z regulacją temperatury wody, niestety bez dozownika mydła i wieszaków na ręczniki,

 

 

nie wiedzieć dlaczego, nieoświetlony prysznic bez regulacji temperatury. Oczywiście również bez dozowników i wieszaków.

 

 

Pomieszczenie z pojedynczym prysznicem oraz wanienką automatu świeżego lodu, który poza chłodzeniem napojów i ewentualnego nacierania ciała, nie użyjemy przecież do kładzenia na piecu z powodu wspomnianego wcześniej lejka.

 

 

 

Podsumowując - sauna całkowicie rozczarowuje, brak kultury saunowej, klimatu, jakości, temperatury, podstawowych akcesoriów, obsługi i beznadziejny regulamin. Być może to się kiedyś zmieni... Miejmy nadzieję, że to tylko "trudne początki".
Pragnę tylko przypomnieć, że nawet w gabinetach kosmetycznych spotkamy się z lepszą atmosferą i lepszym przygotowaniem co w cenie 9zł/h stanowi jedynie słuszną alternatywę do tej 20,30zł/h pomyłki nie spełniającej znanych już nam standardów.
Podobnie basen - nie jest najmniejszą atrakcją, jeśli mamy ochotę się wymoczyć - proszę bardzo - szybkie pływanko i do domu. Nic nas bowiem tu nie zatrzyma - ani ilość atrakcji, ani relaksujący klimat. Jedyną zaletą jakiej tak usilnie poszukiwaliśmy okazała się dobra temperatura wody, znacznie wyższa niż w Koziegłowach.

"Park Wodny Octpus" nie jest więc ani Parkiem, ani alternatywą dla znanych już nam poznańskich i podpoznańskich basenów. Czym więc jest? Być może łatką na wielkiej dziurze w Poznańskich sportach wodnych, ale czy na pewno w sportach? Zbyt krótki basen raczej nie będzie przydatny w wytrenowaniu nowych medalistów olimpijskich. Jeśli więc Octopus czymś jest - to jedynie doskonałym uzupełnieniem Hali sportowej w Suchym Lesie, gminny basen dla lokalnej społeczności, a nie dumą Wielkopolan czy wizytówką miasta Poznania, ani też dla nich samych atrakcją i miejscem spędzania wolnego czasu.

Jeśli chodzi o saunę, czekam na inwestycję w Koziegłowach, a w temacie basenu, czekam na "Termy Maltańskie".

 



 


(tekst: diego6, relacja: konwaliamajowa i diego6)